Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobiety i baby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobiety i baby. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 4 czerwca 2013

Kościół i godność kobiet oczami Terlikowskiego.

Wpis z serii "Terlikowski znowu ma umysłową biegunkę"

Wojciech Fibak- stary i bogaty pryk postanowił dorobić. Stał się exclusive alfonsem zapewniający rozrywkę innym, znudzonym życiem, starym i bogatym pierdzielom. Dobrze, że sprawa ujrzała światło dzienne, prawda zawsze powinna wyjść na jaw, bo sławom nie wolno więcej niż zwykłym ludziom. Poza tym Fibak niech dziękuje za reklamę;) Z drugiej jednak strony, nie robił niczego zabronionego, dziewczyny zgłaszały się do niego dobrowolnie. Korzystał- jak setki bogaczy w tym kraju- z panującej biedy wśród społeczeństwa- które skuszone łatwym zarobkiem zrobi wszystko, nawet padnie na kolana przez rozporkiem jakiegoś paskudnego dziada. Takie czasy. Chętnych na ten rodzaj zarobku nigdy nie brakowało i brakować nie będzie. Niech każdy robi, co mu się podoba, jeśli prostytuowanie się nie sprawia problemu jego godności to droga wolna, wolna wola prawda Panie Terlikowski?

Afera z Fibakiem nie mogła przejść obok Terlikowskiego, który od razu zabrał głos w tej sprawie, by promować Kościół jako...odwiecznego i jedynego obrońce godności kobiet. Szczyty absurdu zostały osiągnięte. Jak zawsze w tekście świętego TeTetki z Frondy, nie mogło zabraknąć strzelania do lewicy, feministek, mediów nieprawicowych i niekatolickich, które winne są afirmowaniu prostytucji, bo uznają pełną swobodę seksualną i popierają szatańską pornografię. Jest i przyczyna w głowie Tomasza. Powód postępowania Fibaka i kobiet, które się do niego zgłaszały, oraz bogatych nabywców usług- pornografia, lewica, feministki i Gazeta Wyborcza. Jakby w minionych epokach nie było bogaczy, którzy chętni byli na kupowanie sobie wiejskich chłopek, chędożenie młodych panienek, burdele kwitły na długo przed pojawieniem się pierwszej gazetki porno i pierwszych feministek, klientów w nich nie brakowało.

Tomasz pisze tak:
"Od dawna część postępaków otwarcie przyznaje, że prostytucja (dla niepoznaki określana mianem sponsoringu) jest w porządalu, bo pozwala kobietom zarabiać duże pieniądze. W takiej sytuacji sutenerstwo też nie powinno być krytykowane. A jeśli alfonsem jest celebryta, to sprawy w ogóle nie ma.Taka postawa zupełnie jednoznacznie pokazuje, że jeśli ktoś szuka instytucji, która rzeczywiście broni godności kobiet, to nie są nią rozmaite organizacje feministyczne czy nawet lewacka „Gazeta Wyborcza”, ale stary, sprawdzony katolicyzm. Kościół ma bowiem w sobie odwagę, by przypominać, że nawet jeśli prostytucję nazwiemy sponsoringiem, a sutenerstwo „pośrednictwem”, to i tak będą to działania, które naruszają godność osoby ludzkiej. Tak jak pornografia czy inne tak bardzo wspierane przez lewicę metody wyzwolenia seksualnego..."

O tak, Kościół katolicki w obronie godności kobiet ma bardzo wiele do powiedzenia, bo z reguły murem stawał tej obronie na drodze. Przypomina mi się zbiór faktów, na temat stosunku Kościoła do kobiet:
Przez wiele wieków kobiety palono na stosie. Zapewne miało to na celu obronę ich godności, naruszonej przez szatana. Gdy jakaś kobieta wyłamała się z szeregu, potrafiła myśleć samodzielnie, jeszcze śmiała się parać nauką- trafiała na stos bo w końcu diabeł ją opętał. Kiedy kobiety dostały prawa wyborcze w XXw, miały większe możliwości decydowania o swoim życiu, nagle Kościół pojawił się z batem i zaczął krucjatę m.in antyaborcyjną. Kiedy tylko pojawiła się antykoncepcja w postaci tabletek, Kościół wydał oświadczenie, że tabletka antykoncepcyjna to wielkie, wielkie zło. Zapewne dzieło samego belzebuba. To wszystko zawsze służyło do trzymania kobiet na dnie, na ostatnim poziomie społecznej piramidy, w kajdanach by się nie wyrywały i nie miały zbyt dużo swobody. Skąd ta nienawiść do kobiet? Do dziś nie umiem tego zrozumieć. Czy chodzi o to, o co w religiach pokrewnych? O mnożenie się, zaludnianie, rozprzestrzenianie religii. O wiele wygodniej jest w osiąganiu tego celu, kobiety trzymać na łańcuchu co można zauważyć na przykładzie Islamu, którego przywódcy religijni otwarcie się do tego przyznają.
Co do swobody i wolności seksualnej, propagowanej przez wszystko czego Terlikowski tak nienawidzi- na długo przed pojawieniem się Gazety Wyborczej, feministek i lewicy, istniały domy uciech, saloony i zwał jak zwał. Wiadomo o co chodzi. Głowy Kościoła wiedzą dużo o uciechach cielesnych, powiedziałabym, że takich pomysłów jakie oni mieli, dziś można szukać w hard porno, nawet lewica by się przestraszyła...

"Paweł III był także osobą wyjątkowo podatną na korupcję, choć głosił, że był, podobno, przeciwko korupcji. Każde kościelne stanowisko było na sprzedaż; znany też był z tego, jak pod jego opiekę przeszło ponad 45 000 Rzymskich prostytutek i brał procent od ich zarobków." 

"Papież Jan XII znany był ze swego niepohamowanego popędu seksualnego. Uprawiał seks z kobietami i mężczyznami w papieskim pałacu; kiedy goście odmawiali jego zalotom, specjalnie się tym nie przejmował i zwyczajnie ich gwałcił. Podobnie dbał też o swe dwie młodsze siostry. Często urządzał wielkie orgie, a szczególną przyjemność sprawiało mu bezczeszczenie swoimi grzesznymi czynami miejsc świętych, chociażby grobowców św. Piotra i św. Pawła."


Aleksander VI
"Ponadto urządzał ekstrawaganckie imprezy, które często zamieniały się w orgie. Imprezy te były tak wyuzdane, że jedna z nich, znana jako Bankiet Kasztanów, stała się częścią spisanej historii papiestwa. Na taką imprezę 50 prostytutek przynosiło kosze pełne kasztanów i wysypywały je na podłogę. Następnie ubrania kobiet były licytowane, a kiedy już były nagie, chodziły po podłodze na czworaka zbierając kasztany. Wtedy też duchowieństwo, w tym i papież, uprawiali seks z prostytutkami; dla najlepszych przewidziane były nagrody."
 Zabawa z kasztanami na podłodze? Dobry scenariusz na pokręcony pornos.

Wyprawy krzyżowe naznaczone były pasmem zgwałconych poganek.Zakonnicy używali sobie do woli, np Krzyżacy w Polsce porywali kobiety na swoje włości i na pewno nie w celu wspólnej modlitwy. Biskupi korzystali z usług prostytutek i zapewne robią to dalej. Stary Testament jak i Nowy Testament niby potępiały prostytucję, ale jedynie pod kątem roztrwaniania majątku na nierząd  (ciekawostką jest, że wdowcy mogli korzystać z usług prostytutek o ile zapłacą). W Biblii jest słynny fragment o tym jak Lot, oddał oprawcom swoją żonę i córki, by zostawili jego w spokoju a zabawili się z nimi. W czasach Dawida, Abrahama czy Lota obecności G.Wyborczej i feministek nie stwierdzono.

Powracając do godności kobiet
Dopiero Nowy Testament wprowadził zmiany i to dość radykalne, kobiety przestały być workiem na spermę, nagrodą po wygranej bitwie, niewolnicą do rozładowania napięcia. Okres kilkudziesięciu lat po śmierci Chrystusa, był okresem powrotu do starego systemu, do systemu znanego ze Starego Testamentu. Chrystus był reformatorem, nie negował on ważnej roli kobiet, w jego naukach zyskały one niebywałą jak na owe czasy autonomię. Niestety, nastały ciężkie czasy dla młodego wtedy chrześcijaństwa, które kryło się gdzieś w podziemiach, rozpoczął się powrót do podziału ról dominującego w pierwotnych społecznościach starożytnych. Te ciężkie czasy dla chrześcijaństwa, to okres początku drugiej doktryny dotyczącej płci, która obowiązywała grubo ponad 1000 lat- do czasów współczesnych. Doktryna ta była połączeniem modelu społecznego ze świata grecko – romańskiego oraz arystotelesowskiej wizji porządku naturalnego zmieszanej z teologiczną nadbudową. Arystoteles uważał kobietę, za rodzaj kalekiego mężczyzny, deformację męskości, coś wysoce niedoskonałego. Dlatego role pana powinien- w jego porządku świata- mieć mężczyzna, rolę poddanego- kobieta. Taki podział ról bardzo spodobał się Kościołowi. Godność kobiet w tym podziale, to było pojęcie abstrakcyjne.
Kościół katolicki od zawsze sprowadzał kobietę do roli matki, kucharki, sprzątaczki, służącej. Nie dopuszczał takich opcji jak kariera zawodowa, jak udział w polityce. Służba w armii, policji? A gdzie tam, obraza boska, sprzeciw "prawu naturalnemu". Tak, to kobieta rodzi dzieci a nie mężczyzna, co nie znaczy, że z tego powodu ma być pozbawiona praw czyż nie? Czy pozbawianie jej praw jest naturalne? Można by się wdać w dyskusję o różnicach w budowie mózgu, o umiejętnościach obu płci, o zdolnościach manualnych- które to ponoć mężczyźni mają lepsze (zatem powinni częściej latać ze szmatką albo mopem?). Niestety Kościół uważał, że kobieta do niczego innego się nie nadaje. Zabraniał kobiecie nauki, zabraniał zdobywania wiedzy, zabraniał zabierania publicznie głosu.
Wszystko się pozmieniało DOPIERO po II Soborze. Mimo to dalej Kościół aktywnie zwalcza niektóre prawa kobiet do decydowania o sobie, potępia każde rozwody- nawet te spowodowane przemocą partnera. Mocno faworyzuje matki a gani samotne wytykając im "egoizm" i przykładanie zbyt dużej wagi do "egoistycznej" pogoni za karierą zawodową, wskazując, że najbardziej spełnione będą w domu przy dzieciach. Zatem retoryka nieco się zmieniła, Kościół już nie ma takiego wpływu na prawo, ustawodawstwo jak kiedyś, mimo to dalej wciska społeczeństwu ten sam kit- w nieco łagodniejszej formie- że kobieta nadaje się tylko do jednego i tylko tak się powinna realizować. Kościół gwałty tłumaczy zbytnią swobodą seksualną kobiet, to Kościół odpowiada właśnie za utrwalenie poglądu, że to np ubranie jest przyczyną gwałtu a winna sobie jest kobieta. Kościół nigdy nie przeprosił kobiet, za prześladowania na co już zdobył się wobec Żydów. Dlaczego nie przeprosił? Bo nie widzi w tym niczego złego.

Reasumując: Godność kobiet i Kościół wzajemnie się ze sobą wykluczają. Godność każdy ma swoją i potrafi jej bronić jeśli zechce, kobiety zaczęły jej bronić ponad 100 lat temu same, tej obronie pierwszy sprzeciwił się Kościół. Myślę, że kobiety protektorów godności w postaci samotnych facetów w czarnych sukienkach, nie potrzebują. Każda swoją godność ma i umie jej bronić. Jedna ma ją tam gdzie trzeba inna poniżej pasa- bywa. Nie ma w tym co szukać winy współczesnych feministek ani lewicy. Poziom godności kobiet, które przychodziły do Fibaka determinował pieniądz. Zapewne nie poszły do niego wszystkie te panie, które mało zarabiają i zgadzają się z postulatami feministek czy lewicy, oglądają pornosy i zmieniają co jakiś czas partnerów, czy te które po prostu są niezależne. Myślę nawet, że poszły do niego katoliczki (bo przecież mamy tu 98% katolików tak?), takie co się modliły nie raz w kościele i słuchały o porządnym, moralnie poprawnym życiu. Pan Fibak i jego klienci w jakiejś części też pewnie są katolikami. Ogólnie widzę w wypowiedzi Terlikowskiego głęboką pogardę dla kobiet, które nie trzymają się twardych reguł radykalizmu katolickiego i nie słuchają nauk Kościoła, który to zawsze kobiet nie szanował. Chwalił i chwali tylko, gdy są matkami i oddanymi żonami żyjącymi w domowym zaciszu. Jeśli stoi na straży ich godności, niech bierze pod uwagę wszystkie.

P.S.
By nie być znowu posądzonym o niesprawiedliwą ocenę przyznam, że niektóre zakony żeńskie prowadzą ośrodki pomocy dla byłych prostytutek, ponoć przywracając im wiarę... ale czy wiarę we własną godność? 

źródła
blattdorf.wordpress.com
www.krytykapolityczna.pl
 




poniedziałek, 3 czerwca 2013

Lecą ku*asy, lecą szmaty.

Przekleństwa w Sejmie, a może od razu w mediach, poważnych debatach? Czemu nie? Politycy zaczynają używać ich nagminnie a gawiedź się cieszy. Pawłowicz jedną, żenująca wypowiedzią wywołała trzęsienie ziemi a w jej obronie stanęły- jak zawsze i niezmiennie- media skrajnie prawicowe. Te same media, jeszcze nie tak dawno temu o zdarzeniu "Ten Borowiak ku...s podniesie łapę, czy mu przyp...lić?" czyli wiązance posła PO pisały tak:

Wulgarny język wśród polityków to nic nowego, jednak sytuacja, w której lider podkarpackiej PO w trakcie posiedzenia komisji sejmowej rzuca kilka „ostrych słów” pod adresem swojego partyjnego kolegi może niejednego wprawić w osłupienie.”

A o wypowiedzi Pawłowicz już tak:

Kilka dni temu stacja TVN24 wyemitowała wypowiedź Krystyny Pawłowicz dotyczącą tzw. "Marszu Szmat". Posłanka PiS cytowała treść zaproszenia, gdzie organizatorzy sami siebie nazwali m.in. dziwkami i alfonsami, jednak stacja pokazała tylko wypowiedź Pawłowicz, bez fragmentu, gdzie zastrzega, że cytuje manifest organizatorów. „

źródło:niezależna.pl


Posłanka Pawłowicz nie wskazała wpierw źródła tego cytatu, poinformowała jedynie, że cytuje.
„Jeśli Anna Grodzka była na tym marszu i postawiła się w rzędzie szmat, to też jest szmatą (...) Mówimy o "Marszu szmat". Szmaty zachowały się jak szmaty. Te baby same się tak reklamowały” To raczej nie był tekst
ze strony, ani z zaproszenia, to były słowa posłanki. 

O ile mi wiadomo, organizatorki marszu używając takich określeń, użyły cudzysłowu przy każdym z tych słów, gdyż chciały podkreślić jakimi słowami gwałciciele, sprawcy przemocy seksualnej ogólnie, określają kobiety. Czy posłanka Krystyna Pawłowicz nie raczyła tego zauważyć?

Zaproszenie na afterparty po marszu szmat opatrzone jest takim oto tekstem:
" ...dziwki i dżentelmeni, damy i żigolaki, kurtyzany i alfonsi, napalone queery i wyzwoleni feminiści, cudzołożnice i jawnogrzesznicy, fetyszystki i transwestyci, córy Koryntu i sukinsyni, nierządnice i sutenerzy, dominy i niewolnicy, ladacznice i stręczyciele, dewiantki i puszczalscy, święte prostytutki i sprośni utrzymankowie, sodomitki i zbereźnicy, poliamorystki i swingerzy, wszetecznice i rozpustnicy, nimfetki i satyrzy, bezwstydnice i erotomani, cyklistki i pedały... " to jest nasza noc. Duszą, ciałem i seksem świętujemy 1. warszawski Marsz Szmat (Slutwalk).”
Widać cudzysłów? A dla niedowierzających LINK

Nie sądzę, by organizatorzy marszu za takowych uważali siebie i uczestników, to raczej określenia którymi obrywają na co dzień od wielu takich Pawłowicz ukrytych w naszym społeczeństwie. Określenia pejoratywne, sposób myślenia o tych „innych” oraz ofiarach gwałtów.

Tak czy siak, czy zaproszenie brzmiało tak czy inaczej, to to co potem mówiła Posłanka- już nie cytując niczego- woła o pomstę. Posłanka jest właśnie tym kimś, kogo określenia cytują organizatorzy, kimś kto na poważnie tak myśli, kimś kto uważa, że do gwałtu można się przyczynić strojem, bo jak sama Pawłowicz powiedziała w odniesieniu do spraw gwałtu „powszechnie wiadomo, że jest coś takiego jak przyczynienie”. Taka osoba jak Pawłowicz, osoba publiczna, poseł na sejm, osoba reprezentująca Polskę, mówi coś takiego w mediach, obraża zgwałcone i usprawiedliwia gwałcicieli, jeszcze robi z siebie ekspertkę od piersi innych kobiet. Media się radują, tłum bawi, są igrzyska. Gdyby tak przekleństwa pojawiały się na co dzień, gdyby ten język stał się powszechny jak u meneli na dworcu, wkrótce skończyła by się ekscytacja a ile złych emocji by się rozładowało? Nie, nie mówię na poważnie, tak tylko żartuję, bo tego rodzaju wypowiedzi były i pozostaną żenadą.

Co do samego Marszu Szmat- nazwy nie popieram, ani jego formy, chociaż wiem że chodziło o szokowanie bo szokowanie przyciąga media i sprawa staje się głośna. Jednak przemocy seksualnej nie jest głośno, głośno jest o Pawłowicz, głośno o pstrokatym w słowa zaproszeniu i dalej pogląd „ubranie i zachowanie gwałt usprawiedliwia” wydaje się być teraz trochę mocniejszy niż przedtem. Jaki cel miał ten marsz? Do sejmu wpłynął wniosek o wyższe kary za gwałt, o zmianę prawa i ściganie gwałtu z urzędu, czy grupa ludzi -którym bojowanie o swoje nierówności pod kopułą pod przykrywką walki o równość- musiała to tak ładnie... spieprzyć?

Spodziewam się w polityce jeszcze więcej epitetów, kwiecistych wypowiedzi, gnijącego mięsa wypluwanego z ust polityków wszelkiej maści. Publiczne debaty schodzą na psy, politycy zapominają gdzie są, media rozradowane powielają ich wypowiedzi i wielkimi literami rąbią po oczach cytując przepiękną polszczyznę, która do tej pory istniała na ulicy, w zaciszu domu, w garażu jak się ktoś młotkiem w palce rąbnie. Teraz czekam co będzie po paradzie równości, co będzie po marszu niepodległości (celowo małą literą) co będzie po kolejnej rocznicy „zamachokatastrofy” smoleńskiej. My na blogach to sobie możemy poużywać, nie jesteśmy mediami publicznymi, nie jesteśmy osobami publicznymi, ale oni? Wypadałoby się zachować. 

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Nowy pistolecik PiSu.

Sprawa Madzi z Sosnowca wlecze się niemal pół roku, im dłużej o tej sprawie mowa tym więcej dziwnych ludzi zaczyna na niej budować swoją karierę. Wśród dziwaków znalazła się kolejna kobieta PiSu, kobieta z tytułem profesora- co w jej wypadku skłania mnie do podejrzeń, że tytuł ten uzyskała po znajomości, bo na pewno nie za wiedzę, rozum i znajomość prawa. Zanim napiszę o co chodzi, przybliżę w wielkim skrócie postać pani „profesor” Krystyny Pawłowicz- kobieta niezamężna, bezdzietna, robiąca karierę naukową, udzielająca się publicznie, łakoma na władzę, gorąca fanka PiS. Myślę że tyle wystarczy, bo teraz napiszę, co owa niewiasta miała czelność powiedzieć. 

Tragiczna śmierć Madzi jest efektem stylu życia, który propagują feministki, buntu przeciwko tradycyjnej hierarchii wartości, w której najważniejsza jest rodzina, brak egoizmu. One zamiast tego proponują filozofię totalnego luzactwa, lekceważenie innych. Najważniejsze są gry i zabawy, z jakimi mamy do czynienia u Wojewódzkiego. Wypychanie na siłę kobiet z ich naturalnych ról społecznych i biologicznych prowadzi do nieszczęścia.

Pani profesor realizując się zawodowo, zdaje się przeczyć tradycyjnej roli kobiet, jaką narzucały od lat wszelkie religie i grupy dewiantów, z którymi to zacna „profesor” chce się bratać, by się dostać do stołka. Rozumiem, że pani „profesor” sama się wypchnęła ze swojej naturalnej roli społecznej i biologicznej, stąd jej nieszczęście i te przykre -cuchnące dobrze opłaconą propagandą- i nienawistne słowa. Zamiast smażyć mężowi placki ziemniaczane i zmieniać dzieciom pieluchy, udziela się medialnie i robi karierę (a przynajmniej tak jej się wydaje).
Pani „profesor” z tematu przeskoczyła na inny temat, chwalący PiS i pozwalający mieć swoje 5minut w mediach, zajęła się twardo polityką i pluciem na opozycje.

Potrafię mówić i przekonywać, a tylko takie osoby w polityce "zdobywają teren", uznaje się je za zwycięzców. Myślę, że te wszystkie ataki na mnie wynikają tak naprawdę z zazdrości, że nie działam na rzecz ich partii. Każdy by chciał mieć w swoich szeregach taki pistolet. „

Oj pani Krystyno, zapewniam że zdrowy na umyśle polityk, który z szujstwem się nie brata, nie chciałby pani w swoich szeregach nawet gdyby pani skłonna mu była zapłacić. Może ja też zacznę robić karierę pistoletu? (Pistolet z fallusem ponoć się kojarzy, znowu pani zaciera swoją rolę!) Na razie wolę być blogowym kulołapem, który teraz wyłapuje takie ślepaki. 

Nie jestem w sejmie dla kariery. Jestem profesorem nadzwyczajnym, byłam członkiem Trybunału Stanu, trzykrotnie pomyślnie przeszłam przesłuchania na sędziego Trybunału Konstytucyjnego, moje ekspertyzy prawne spotykały się z uznaniem „

Nie? A ja śmiem twierdzić że jest inaczej. Jeśli w naszym kraju, takie zapiekłe fanatyczki są strażnikami prawa, są gwarantem godnego życia dla obywateli o innych poglądach, to ja załamuje ręce i chyba swój wyjazd, z tego zakażonego watykańskim wirusem kraju, szybko przyspieszę. Boję się kto uznawał jej ekspertyzy prawne za normalne, boję się tego, jacy ludzie siedzą w sądach, prokuratorach, na komisariatach i w innych służbach. Wiem dobrze, że dużo ludzi w ABW to zapiekli PiSowcy, skąd wiem? Człowiek ma uszy więc słucha.
Takie osoby jak Pawłowicz- przerażające, zimne, wyrachowane, bezlitosne, nabite hipokryzją- są w tym kraju kimś wysoko postawionym a powinny siedzieć pod mostem i żebrać na bułkę. No ale ja się nie dziwię, tutaj biznes może zrobić przestępca i założyć sobie firmę która – mówiąc brzydko- wyrucha na kasę tysiące ludzi. Skoro przestępca może mieć takie Amber Gold, to zapieniona fanatyczka może być sędzią TK, profesorem nauk prawnych i nauczycielem akademickim- mającym kontakt z jeszcze zdrowymi psychicznie studentami prawa. 

Nie wynoszę się, ale siłą rzeczy lepiej od niektórych znam się na prawie. W końcu sejm to fabryka ustaw, a nie kółko towarzyskie. „

Czy znacie to hasełko o sraniu wyżej, niż się dupę ma? Powiem szczerze, znam jedną fankę PiSu, która bez znajomości i męża kasy, nic by nie miała a równie bezczelnie wynosi się nad innych- mając w głowie siano. Wiem, że pani Krystyna to osoba samotna, niespełniona, smutna dlatego ludzi traktuje z góry uznając siebie za największego geniusza prawa na świecie. Wiem też, że najlepsi profesorzy prawa swoją wiedzą się na sucho nie chwalą – bo nie muszą. 

Po wakacjach PiS zaprezentuje Polakom swą wizję państwa. „
OMG! Znowu?

Kiedy pani „profesor” przestała dukać na temat polityki, musiała – zaraz po feministkach i wizjach nowej rzeszy polskiej pod wodza Jarosława- poruszyć temat osób homoseksualnych, bo jakże by inaczej. Pawłowicz zasugerowała, że osobom homoseksualnym, które mają dzieci z nieudanych związków heteroseksualnych, dzieci te należy odbierać.

W Polsce nie jest możliwa adopcja dzieci przez pary homoseksualne. Jeśli jednak homoseksualista ma dziecko z innego, heteroseksualnego związku i wychowuje je w związku homoseksualnym, to dzieje się temu dziecku wielka krzywda i odpowiedzialne w sprawach ochrony praw dzieci organy powinny interweniować. „

Jak wiadomo, takie dzieci powinny trafić do rodzin mocno katolickich uczących nienawiści do ludzi spoza sekty, do obcokrajowców, żydów, czarnych... albo po prostu do obcych rodzin, gdzie nie ma już kochającego rodzica. Pani „profesor” a jeśli rodzina gotowa do adopcji się nie znajdzie, gdzie dziecko pójdzie? Do sióstr zakonnych gdzie co dzień będzie odwiedzał je ksiądz?...
Pawłowicz dodaje również, że osoby homoseksualne nie muszą mieć żadnych praw wynikających z życia w związku, bo przecież wszystkie już mają... I TO JEST PROFESOR PRAWA???!!! A ile jest w Polsce praw, których w testamencie nie da się ominąć i zmienić? Ile jest przepisów, które urzędowe błahostki pozwalają załatwić tylko współmałżonkowi? Dlaczego osoby przebywającej na intensywnej terapii nie może odwiedzić „przyjaciółka” ze wspólnego mieszkania, bo w świetle prawa nie istnieje jako partnerka tylko koleżanka? Czy zdaniem pani „profesor” każdy myśli o spisaniu testamentu a potwierdzenie go to rzecz darmowa? Ile razy to rodzina przejmie majątek zmarłej osoby homoseksualnej, bo przyjaciel czy przyjaciółka w świetle prawa są nikim? Często takie rodziny przekreślają swoje homoseksualne dzieci i palą miłość do nich, więc to nie im się należy spadek. 
 
Taka troska nie jest potrzebna, gdyż osoby, o których mówi pan prezydent mieszkając razem pomagają sobie, wspólnie płacą rachunki, mogą odwiedzać się w szpitalu, zapisywać sobie majątki w testamencie. „

Pani profesor na koniec pogrążyła samą siebie twierdząc że:
Skoro feministki są zwolenniczkami przeprowadzania aborcji w dziewiątym miesiącu ciąży, a w Ameryce nawet przygotowały projekt, który dopuszczał zabijanie dzieci już po urodzeniu, to chyba nie mają uczuć, prawda? A co można powiedzieć o sztandarowej postaci tego ruchu pani Alicji Tysiąc, która poszła do sądu po odszkodowanie za to, że urodziła dziecko? Takie postawy są, moim zdaniem, głębokim wynaturzeniem. Ten światopogląd łatwo przenika do mediów, bo jak pokazują badania, w 70 proc. pracują w nich ludzie o poglądach lewicowych i lewackich. „

No tak, a czy w ruchach opozycyjnych nie pracują przypadkiem ludzie wynaturzeni przez poglądy skrajnie prawicowe, faszystowskie a nawet neonazistowskie? Jak to łatwo odwrócić słowa. Kobieta-pistolet powinna widzieć, jak taki argument uzbroić, by nikt go nie ruszył. Oczywiście, w razie zabicia dziecka winę zrzuca się na feministki, nie patologię która wynikać mogła m.in z życia pod przymusem wg jakichś chorych zasad "morlanych", wszystko jest znowu winą feministek. Kiedy mowa o aborcji- znowu te złe feministki, znowu odpowiedzialne za nieszczęścia (tylko jakie?) bo pragną zmniejszenia ilości takich przypadków, jak przypadek Madzi z Sosnowca. Pierwsze słyszę, by Szczuka była za aborcją do 9 miesiąca ciąży i co ma wspólnego USA z Polską i tamtejsze ruchy feministyczne (czy pseudo feministyczne) z naszymi, oraz Madzią z Sosnowca? Co do ludzi bez uczuć, skoro ta zakłamana hipokrytka każe kobietom siedzieć w domach- podczas gdy sama się realizuje, osób homoseksualnych za ludzi nie uznaje, na innych polityków patrzy z góry- to najwyraźniej sama nie ma żadnych uczuć wyższych, poza potrzebą samorealizacji i robienia kariery- co w sumie bywa często cechą główną osób o nieczystych zamiarach.

Zresztą sami przeczytajcie wygłupy tej baby, która mówi na siebie „pistolet” a jest co najwyżej odpustowym pistolecikiem na plastikowe kulki, którą w łapach dzierży łobuz (PiS). Będzie z tego to co zwykle, ubaw po pachy i kolejna krzykliwa samica w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego. Dzięki niej, na temat PiS powstanie więcej demotywatorów, kiepów i obrazków na wiocha.pl a notowania polecą w dół. Pistolecikiem odpustowym wszak można sobie oko wybić. 

 

czwartek, 1 marca 2012

Pani ministro, pani premiero...

Mucha jest rodzaju żeńskiego, minister Mucha i słowo mucha są rodzaju żeńskiego i należy to podkreślać przy każdej możliwej okazji. Pani minister… przepraszam… pani ministra, to kobieta mocna, nie taka słaba jak wam się wydaje, no chyba że każdy z was potrafi wleźć na świecznik, spróbować zarządzać bałaganem po byłych ministrach sportu (bez skutku) i z godnością znosić cięgi od społeczeństwa. Nie tylko cięgi bo dodatkowo żarty i to całe mnóstwo np.:



„A czy Stadiona Narodowa na mecz z Portugalią już gotowa?”



Przyszła do programu Lisa i zażyczyła sobie, by mówiono do niej „Pani Ministro” więc pewna część społeczeństwa, ta sfrustrowana i robiona zdaje się za pomocą rurki od cewnika, już zaczęła rozpisywanie się w Internecie na temat tego, jak się pani Mucha zechce tytułować. Mnie martwi ta „ministra” i ten cały szum wokół. Ja wiem, że nie czas teraz na zabawy językiem polskim, wy to też wiecie ale nie pismaki i nie politycy, nie komentatorzy naszej polityki, mający się podobno za mądrych i kulturalnych. Ministra Mucha dała popalić, tak samo dali popalić jej męscy przeciwnicy. Widocznie słomę w butach da się ukryć, ale takie wystąpienie jak Muchy, tą słomę wyciągają na wierzch. Donaldu Tusku też drwił ze swojej ministry, zapytał nawet czy do Ewy Kopacz powinien mówić „marszałczyco”, a co na to w takim razie wicemarszałczyca? Profesora Środa też jakoś niespecjalnie grzmi w obronie ministry Muchy. Na blog Kurwina Mycke wejścia zaniechałam, bo znając podejście tego człowieka do podobnych spraw, można się spodziewać potoku…gówna. Leszek Miller ku zdziwieniu feministek, wcale nie obronił pani ministry, oznajmił że nie rozumie zamieszania wokół tych damskich końcówek. Niestety kiedy chodzi o damską końcówkę ta męska widocznie cierpi i zaczyna się kurczyć… no żartuję. Można odnieść takie wrażenie, czytając publicystów i „publicystów”, jedni wesoło aczkolwiek grzecznie komentują wybryk ministry, inni rechoczą jak wiejskie cepy spod spożywczego. Nie wiem, czy pomysł jest dobry czy nie, ta ministra wydaje mi się zbędna. Feministki mówią, że odebranie patriarchalnemu systemowi nazw, jest wygraną bitwą na wojnie. Ale czy tytułowania kobiet ponoć męskimi nazwami nie można rozważyć tak samo? Dziś minister to już nie tylko facet, to tez kobieta, doktor, prezes, kierowca… tutaj jest całe multum kobiet, więc słowa straciły na męskiej wartości i to mocno. Ministra spowodowała trzęsienie ziemi, zastanawiają się teraz „mądre” głowy, co zrobić z ową ministrą. Mnie to naprawdę nie interesuje, w sumie miło by było, gdyby panowie sobie przyswoili, że kobiety w przestrzeni publicznej są naprawdę i też jak widać, potrafią tą obecność zaznaczyć, wygrać, lepiej się sprawować niż oni… ale w przypadku Muchy ciężko o tym mówić a torowanie polskim kobietom drogi za pomocą zmiany końcówek w słowach wcale sytuacji nie polepsza. Przyznam, że pan po szkole pielęgniarskiej też powinien być pielęgniarką skoro tak się trzymamy tych końcówek, a pan od konserwacji powierzchni płaskich powinien być sprzątaczką… ale mamy już lekarki, prawniczki czy dziennikarki, to się w języku przyjęło i zostało, więc nie ma co się czepiać tych pielęgniarek czy sprzątaczek.

Uważam ministrę za zbędną, minister to tytuł, jak profesor czy doktor, nie widzę potrzeby by to zmieniać. Jeśli zaczniemy tak rozpaczliwie zmieniać końcówki by zaznaczyć konflikt grupy damskich ekstremistek z męskimi ekstremistami to wyjdzie z tego, to co zwykle wychodzi z takich konfliktów- żenada i chaos. Mnie już drażni słowo posłanka, ale przyjęło się i wrosło w język polski. Członkini brzmi w sumie godniej niż członek.. jakoś bardziej estetycznie. Jednak wyobraźcie sobie ponowne majstrowanie przy słowie kierownik? Idąc tokiem rozumowania ministry muchy, każda kobieta na stanowisku kierowniczym byłaby kierownicą a kobieta na stanowisku premiera musiałaby zostać premierą.

środa, 25 stycznia 2012

Kolejny dylemat Tomasza.

Biedny Terlikowski, ja się boję o jego zdrowie psychiczne, bo ostatnio macice i ciąże mu sen z powiek spędzają. Twierdzi on (a właściwie to zupełnie na serio bierze ciężki dowcip) iż

"W prawdziwie liberalnym społeczeństwie ciąża i poród nie będą tolerowane."

Czyli liberalni (wolni) ludzie, nie zniosą rozmnażania się, być może liberalizm powoduje jakiś ciążowstręt, ja nie wiem, nie jestem w tym temacie tak "biegła" jak Pan Tomasz. TT wskazał na koszmarne rozwiązanie problemu- sztuczne macice! Które to ponoć mają zagwarantować kobietom równe z mężczyznami prawa. Tomuś nie pojął jeszcze, o co w tej równości chodzi, no bo niby jak miał pojąć skoro kobiety spostrzega tylko jako macice a nie ludzi a każdy temat z macicą związany, bierze za atak na biedne płody. Dał się Tomuś złapać na wędkę i teraz myśli że ma oręż propagandowy w ręku, tymczasem to on wisi na orężu na katolickie rybki. Może sztuczne macice przerażają go z innego powodu, może pomyślał że ktoś mu taką macice wszczepi i każe być w przymusowej ciąży? Przeszedł mu przez myśl ten kawał życia wyjęty z życiorysu? Możliwe, bo jego obsesja na punkcie macic, płodów i aktu prokreacji trochę mnie przeraża i nie wiem czym ją wytłumaczyć. Kiedy go czytam, to mi się przed oczami wyświetlają seryjni mordercy- psychopaci- których profile ociekały takim właśnie fanatyzmem. Może to moje błędne odczucie, jednak coś mi tu nie gra i ja się Tomasza po prostu boję.

"Ale może jestem nienowoczesny? A może po prostu normalny?"

Napisał TT na koniec. Niech się Pan Terlikowski tak nie martwi, niech nie zadaje sobie takich egzystencjalnych katuszy, nie jest normalny i normalność mu absolutnie nie grozi. Niech nie myśli tyle, bo to myślenie u niego może się przeobrazić w niebezpieczny obłęd- z wiekiem mężczyznom też odbija, Pan TT może być na taki dziwny stan szczególnie narażony.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Jest akcja, jest reakcja.

Napisałam niedawno o męskich lesbach (podkreślam LESBACH). Nie długo musiałam czekać na fankę, która poświęciła mi całkiem sporo uwagi, tworząc dzieło jakościowo przypominające jednak sosy produkcji "tesco"... te z najniższej półki.
Pisząc o męskich lesbach, zapomniałam dodać, że są one trochę jak bezzębne jaszczurki, chcą gryźć ale nie mają czym. Ich sposób bycia m.in tym się przejawia, że krytykować chcą ale na krytykę siebie samych nie pozwolą bo-UWAGA- jeszcze przypierdolą, jak rasowy facet. Przekonane o swojej doskonałości, złudnej niestety i nadmuchiwanej- bo wynikającej z kompleksów- spróbują Ci podgryźć nogawki.
Zapomniałam też napisać jasno, że męskie lesbijki mogą być ok, ale męskie lesby już nie (lesba a lesbijka różni się tak samo jak gej a pedał) W sumie moja fanka, zarzuciłam mi iż piszę bzdury, opisując powszechnie panujące przekonanie o gejach. Niestety- zmierzenie się z rzeczywistością, jest dla niektórych zbyt ciężkie, podobnie jak czytanie ze zrozumieniem.

Tutaj wpis poświęcony mojemu elaboratowi:) Dziękuje męskiej lesbie (i ekipie) za reklamę, za pewne ma też od groma antyfanów, toteż liczę na ich przyjazne zdania. Panie odziane w garnitur w trzech częściach pewnie osobiście się tutaj nie pokażą. Musze im przyznać, na interpunkcji znają się lepiej niż ja, ale interpunkcją nie wszystko się da nadrobić.

P.S.
Ponoć "zripostował" mnie mężczyzna, aczkolwiek ja tam widzę masowy najazd armii "homoseksualistów" nie radzących sobie z pewnymi sprawami.

piątek, 30 grudnia 2011

Cyrk Ewy D.

Wpatrzona w monitor, zerkam od czasu do czasu co tam w telewizji. Drzyzga - goście Drzyzgi to galeria osobliwości. Dziś panie koło 50 i ich doświadczenia z kiepskimi mężczyznami. Po chwili słuchania doszłam do wniosku, że kobiety to często gorsze fantastki niż faceci...a pewnym wieku, fantazja chyba rozwija skrzydła.