Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fronda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fronda. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 czerwca 2013

Obrazisz Boga chodząc po ogniu.

Fronda znowu się popisała w kolejnym swoim artykule, który opatrzyła tytułem "Nie chodzę po ogniu, ponieważ jestem chrześcijaninem".

"Ładna pogoda sprzyja różnego rodzaju wyjazdom, niekiedy jedną z proponowanych nam atrakcji wieczoru integracyjnego jest obrzęd chodzenia po ogniu. Czym to grozi? Nie tylko poparzeniem stóp, lecz także urażeniem Pana Boga."

Obrzęd chodzenia po ogniu? Tylko fanatykom z Frondy mogło przyjść do pustych łbów, że jest to OBRZĘD a nie zwykła zabawa. Czekam, aż po raz kolejny napiszą latem, że zdegenerowana młodzież na Woodstocku uczestniczy w neopogańskim obrzędzie kąpieli w błocie. Dla Frondy tego rodzaju zabawy na masowych imprezach muszą się wiązać z obrzędami, pogaństwem, gusłami, czarami it. Smutna norma na tym portalu.

"Słowo Boże mówi nam wyraźnie, zatem może od tego zacznijmy:  „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary;  nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój.” (Pwt. 18,10-14)"

Być może Frondzie nikt jeszcze nie przetłumaczył intencji organizatorów takich zabaw. Chodzenie po ogniu nie jest brane na poważnie, jako rodzaj rytuału mającego religijne cele. Nikt do tego nie podchodzi ze śmiertelną powagą, nikt nie czeka aż duchy i bożki ześlą na niego łaskę za rytuał przejścia po ogniu. Są religie, gdzie chodzenie po rozgrzanych węglach to obrzęd, tradycja, coś jak u nas komunia święta albo bierzmowanie.

"Dla tego też służy na tzw. „imprezach integracyjnych” do testowania grup ludzi, jak i poszczególnych jednostek względem ich wiary, jej znajomości, uprzedzeń wobec magii lub idolatrii, chęci lub niechęci przełamywania tego zakazu, jego znajomości, czy nieznajomości. Jeżeli jesteśmy organizatorami służbowej imprezy integracyjnej, chętnie zorganizujemy chodzenie po ogniu, ponieważ szukamy klucza do oceny wielorakich postaw moralnych pracowników." 

Organizatorzy imprez integracyjnych to szamani, czarownice, magowie lub też strażnicy wiary, który w ten sposób sprawdzają religijność gawiedzi.  Można powiedzieć, że ten kto przejdzie po ogniu to twardziel, osoba która lubi wyzwania, potrafi się ekstremalnie bawić, ma niski prób bólu, albo wypiła o trzy banie za dużo. By mówić, że taka osoba jest podatna na czary, niewierząca, zainteresowana pogaństwem- trzeba być po prostu fanatycznym katolem, którego mózg jest cały czas na religijnym haju. 

"Wikipedia poucza „Chodzenie po ogniu lub próba ognia (ang.: Firewalking) – akt przejścia boso po rozżarzonych węglach lub rozgrzanych kamieniach. Próba ognia w wielu kulturach jest praktykowana jako test lub dowód wiary.”"

Bo wikipedia poucza o chodzeniu po ogniu RÓWNIEŻ jako zwyczaju, obrzędzie religijnym a nie tylko sposobie na zabawę integracyjną. Paląc w łazience kadzidło poddaje się obrzędom religijnym czy odświeżam powietrze po dłuższym posiedzeniu na tronie? Bo wikiepedia powie mi, że

"W starożytnej Grecji używano kadzidła w celach kultowych, prawdopodobnie od VII w. p.n.e.. W Rzymie od III w. ogrywało dużą rolę w kulcie prywatnym i publicznym oraz w kulcie cesarza.
Kadzidło ma szerokie zastosowanie w wielu religiach i dzisiaj: hinduizmie, buddyzmie, taoizmie, shinto, judaizmie, chrześcijaństwie, islamie, neopogaństwie, konfucjonizmie. W liturgii chrześcijańskiej kadzidło jest symbolem modlitwy unoszącej się do Boga. (Ap 8,4), używa się go dla podniesienia uroczystego nastroju niektórych nabożeństw, a także dla okazania czci osobom lub świętym przedmiotom (w katolicyzmie i prawosławiu), okadza się więc Najświętszy Sakrament, ołtarz, relikwie, osoby, zwłoki podczas pogrzebu. Szczególnie często kadzidła używają liturgie wschodnie."

Co nie znaczy, że ja kupuję kadzidło do jakiegoś rytualnego okadzania się, ono po prostu ładniej pachnie niż niektóre odświeżacze do powietrza.

"Ktoś może zarzucić mi, że piszę o sprawach oderwanych od życia. W wypadku takich wątpliwości należy poszukać w internecie, hasła „chodzenie po ogniu”. Czego dowiadujemy się? Iż jest to pomysł na służbową „imprezę integracyjną”, „Narzędzie motywacyjne.” (przykładowy spis współczesnego „chodzenia po ogniu” na różnego rodzaju imprezach integracyjnych http://www.firewalking.com.pl/aktualnosci.php )"
Jak widać, Fronda jest oderwana od życia, bo by o życiu czegoś więcej się dowiedzieć, wypada poczytać podstawy psychologii, czy liznąć zarządzania i marketingu. Nie dziwi mnie, że odważne osoby, które zdecydują się przejść po ogniu, można uznać za zdecydowanych pracowników zdatnych na liderów w przyszłości, którym przeciwności i przeszkody nie są straszne.

Organizatorzy takich imprez wiedzą, że ludzie są po prostu ciekawscy rytuałów i obrzędów z innych kultur, co nie znaczy, że mają zamiar przejść na inną religią i zacząć te obrzędy traktować śmiertelnie poważnie. Fronda tego jednak nie wie, bo o życiu wie niewiele.
source: genyhub.com

wtorek, 4 czerwca 2013

Kościół i godność kobiet oczami Terlikowskiego.

Wpis z serii "Terlikowski znowu ma umysłową biegunkę"

Wojciech Fibak- stary i bogaty pryk postanowił dorobić. Stał się exclusive alfonsem zapewniający rozrywkę innym, znudzonym życiem, starym i bogatym pierdzielom. Dobrze, że sprawa ujrzała światło dzienne, prawda zawsze powinna wyjść na jaw, bo sławom nie wolno więcej niż zwykłym ludziom. Poza tym Fibak niech dziękuje za reklamę;) Z drugiej jednak strony, nie robił niczego zabronionego, dziewczyny zgłaszały się do niego dobrowolnie. Korzystał- jak setki bogaczy w tym kraju- z panującej biedy wśród społeczeństwa- które skuszone łatwym zarobkiem zrobi wszystko, nawet padnie na kolana przez rozporkiem jakiegoś paskudnego dziada. Takie czasy. Chętnych na ten rodzaj zarobku nigdy nie brakowało i brakować nie będzie. Niech każdy robi, co mu się podoba, jeśli prostytuowanie się nie sprawia problemu jego godności to droga wolna, wolna wola prawda Panie Terlikowski?

Afera z Fibakiem nie mogła przejść obok Terlikowskiego, który od razu zabrał głos w tej sprawie, by promować Kościół jako...odwiecznego i jedynego obrońce godności kobiet. Szczyty absurdu zostały osiągnięte. Jak zawsze w tekście świętego TeTetki z Frondy, nie mogło zabraknąć strzelania do lewicy, feministek, mediów nieprawicowych i niekatolickich, które winne są afirmowaniu prostytucji, bo uznają pełną swobodę seksualną i popierają szatańską pornografię. Jest i przyczyna w głowie Tomasza. Powód postępowania Fibaka i kobiet, które się do niego zgłaszały, oraz bogatych nabywców usług- pornografia, lewica, feministki i Gazeta Wyborcza. Jakby w minionych epokach nie było bogaczy, którzy chętni byli na kupowanie sobie wiejskich chłopek, chędożenie młodych panienek, burdele kwitły na długo przed pojawieniem się pierwszej gazetki porno i pierwszych feministek, klientów w nich nie brakowało.

Tomasz pisze tak:
"Od dawna część postępaków otwarcie przyznaje, że prostytucja (dla niepoznaki określana mianem sponsoringu) jest w porządalu, bo pozwala kobietom zarabiać duże pieniądze. W takiej sytuacji sutenerstwo też nie powinno być krytykowane. A jeśli alfonsem jest celebryta, to sprawy w ogóle nie ma.Taka postawa zupełnie jednoznacznie pokazuje, że jeśli ktoś szuka instytucji, która rzeczywiście broni godności kobiet, to nie są nią rozmaite organizacje feministyczne czy nawet lewacka „Gazeta Wyborcza”, ale stary, sprawdzony katolicyzm. Kościół ma bowiem w sobie odwagę, by przypominać, że nawet jeśli prostytucję nazwiemy sponsoringiem, a sutenerstwo „pośrednictwem”, to i tak będą to działania, które naruszają godność osoby ludzkiej. Tak jak pornografia czy inne tak bardzo wspierane przez lewicę metody wyzwolenia seksualnego..."

O tak, Kościół katolicki w obronie godności kobiet ma bardzo wiele do powiedzenia, bo z reguły murem stawał tej obronie na drodze. Przypomina mi się zbiór faktów, na temat stosunku Kościoła do kobiet:
Przez wiele wieków kobiety palono na stosie. Zapewne miało to na celu obronę ich godności, naruszonej przez szatana. Gdy jakaś kobieta wyłamała się z szeregu, potrafiła myśleć samodzielnie, jeszcze śmiała się parać nauką- trafiała na stos bo w końcu diabeł ją opętał. Kiedy kobiety dostały prawa wyborcze w XXw, miały większe możliwości decydowania o swoim życiu, nagle Kościół pojawił się z batem i zaczął krucjatę m.in antyaborcyjną. Kiedy tylko pojawiła się antykoncepcja w postaci tabletek, Kościół wydał oświadczenie, że tabletka antykoncepcyjna to wielkie, wielkie zło. Zapewne dzieło samego belzebuba. To wszystko zawsze służyło do trzymania kobiet na dnie, na ostatnim poziomie społecznej piramidy, w kajdanach by się nie wyrywały i nie miały zbyt dużo swobody. Skąd ta nienawiść do kobiet? Do dziś nie umiem tego zrozumieć. Czy chodzi o to, o co w religiach pokrewnych? O mnożenie się, zaludnianie, rozprzestrzenianie religii. O wiele wygodniej jest w osiąganiu tego celu, kobiety trzymać na łańcuchu co można zauważyć na przykładzie Islamu, którego przywódcy religijni otwarcie się do tego przyznają.
Co do swobody i wolności seksualnej, propagowanej przez wszystko czego Terlikowski tak nienawidzi- na długo przed pojawieniem się Gazety Wyborczej, feministek i lewicy, istniały domy uciech, saloony i zwał jak zwał. Wiadomo o co chodzi. Głowy Kościoła wiedzą dużo o uciechach cielesnych, powiedziałabym, że takich pomysłów jakie oni mieli, dziś można szukać w hard porno, nawet lewica by się przestraszyła...

"Paweł III był także osobą wyjątkowo podatną na korupcję, choć głosił, że był, podobno, przeciwko korupcji. Każde kościelne stanowisko było na sprzedaż; znany też był z tego, jak pod jego opiekę przeszło ponad 45 000 Rzymskich prostytutek i brał procent od ich zarobków." 

"Papież Jan XII znany był ze swego niepohamowanego popędu seksualnego. Uprawiał seks z kobietami i mężczyznami w papieskim pałacu; kiedy goście odmawiali jego zalotom, specjalnie się tym nie przejmował i zwyczajnie ich gwałcił. Podobnie dbał też o swe dwie młodsze siostry. Często urządzał wielkie orgie, a szczególną przyjemność sprawiało mu bezczeszczenie swoimi grzesznymi czynami miejsc świętych, chociażby grobowców św. Piotra i św. Pawła."


Aleksander VI
"Ponadto urządzał ekstrawaganckie imprezy, które często zamieniały się w orgie. Imprezy te były tak wyuzdane, że jedna z nich, znana jako Bankiet Kasztanów, stała się częścią spisanej historii papiestwa. Na taką imprezę 50 prostytutek przynosiło kosze pełne kasztanów i wysypywały je na podłogę. Następnie ubrania kobiet były licytowane, a kiedy już były nagie, chodziły po podłodze na czworaka zbierając kasztany. Wtedy też duchowieństwo, w tym i papież, uprawiali seks z prostytutkami; dla najlepszych przewidziane były nagrody."
 Zabawa z kasztanami na podłodze? Dobry scenariusz na pokręcony pornos.

Wyprawy krzyżowe naznaczone były pasmem zgwałconych poganek.Zakonnicy używali sobie do woli, np Krzyżacy w Polsce porywali kobiety na swoje włości i na pewno nie w celu wspólnej modlitwy. Biskupi korzystali z usług prostytutek i zapewne robią to dalej. Stary Testament jak i Nowy Testament niby potępiały prostytucję, ale jedynie pod kątem roztrwaniania majątku na nierząd  (ciekawostką jest, że wdowcy mogli korzystać z usług prostytutek o ile zapłacą). W Biblii jest słynny fragment o tym jak Lot, oddał oprawcom swoją żonę i córki, by zostawili jego w spokoju a zabawili się z nimi. W czasach Dawida, Abrahama czy Lota obecności G.Wyborczej i feministek nie stwierdzono.

Powracając do godności kobiet
Dopiero Nowy Testament wprowadził zmiany i to dość radykalne, kobiety przestały być workiem na spermę, nagrodą po wygranej bitwie, niewolnicą do rozładowania napięcia. Okres kilkudziesięciu lat po śmierci Chrystusa, był okresem powrotu do starego systemu, do systemu znanego ze Starego Testamentu. Chrystus był reformatorem, nie negował on ważnej roli kobiet, w jego naukach zyskały one niebywałą jak na owe czasy autonomię. Niestety, nastały ciężkie czasy dla młodego wtedy chrześcijaństwa, które kryło się gdzieś w podziemiach, rozpoczął się powrót do podziału ról dominującego w pierwotnych społecznościach starożytnych. Te ciężkie czasy dla chrześcijaństwa, to okres początku drugiej doktryny dotyczącej płci, która obowiązywała grubo ponad 1000 lat- do czasów współczesnych. Doktryna ta była połączeniem modelu społecznego ze świata grecko – romańskiego oraz arystotelesowskiej wizji porządku naturalnego zmieszanej z teologiczną nadbudową. Arystoteles uważał kobietę, za rodzaj kalekiego mężczyzny, deformację męskości, coś wysoce niedoskonałego. Dlatego role pana powinien- w jego porządku świata- mieć mężczyzna, rolę poddanego- kobieta. Taki podział ról bardzo spodobał się Kościołowi. Godność kobiet w tym podziale, to było pojęcie abstrakcyjne.
Kościół katolicki od zawsze sprowadzał kobietę do roli matki, kucharki, sprzątaczki, służącej. Nie dopuszczał takich opcji jak kariera zawodowa, jak udział w polityce. Służba w armii, policji? A gdzie tam, obraza boska, sprzeciw "prawu naturalnemu". Tak, to kobieta rodzi dzieci a nie mężczyzna, co nie znaczy, że z tego powodu ma być pozbawiona praw czyż nie? Czy pozbawianie jej praw jest naturalne? Można by się wdać w dyskusję o różnicach w budowie mózgu, o umiejętnościach obu płci, o zdolnościach manualnych- które to ponoć mężczyźni mają lepsze (zatem powinni częściej latać ze szmatką albo mopem?). Niestety Kościół uważał, że kobieta do niczego innego się nie nadaje. Zabraniał kobiecie nauki, zabraniał zdobywania wiedzy, zabraniał zabierania publicznie głosu.
Wszystko się pozmieniało DOPIERO po II Soborze. Mimo to dalej Kościół aktywnie zwalcza niektóre prawa kobiet do decydowania o sobie, potępia każde rozwody- nawet te spowodowane przemocą partnera. Mocno faworyzuje matki a gani samotne wytykając im "egoizm" i przykładanie zbyt dużej wagi do "egoistycznej" pogoni za karierą zawodową, wskazując, że najbardziej spełnione będą w domu przy dzieciach. Zatem retoryka nieco się zmieniła, Kościół już nie ma takiego wpływu na prawo, ustawodawstwo jak kiedyś, mimo to dalej wciska społeczeństwu ten sam kit- w nieco łagodniejszej formie- że kobieta nadaje się tylko do jednego i tylko tak się powinna realizować. Kościół gwałty tłumaczy zbytnią swobodą seksualną kobiet, to Kościół odpowiada właśnie za utrwalenie poglądu, że to np ubranie jest przyczyną gwałtu a winna sobie jest kobieta. Kościół nigdy nie przeprosił kobiet, za prześladowania na co już zdobył się wobec Żydów. Dlaczego nie przeprosił? Bo nie widzi w tym niczego złego.

Reasumując: Godność kobiet i Kościół wzajemnie się ze sobą wykluczają. Godność każdy ma swoją i potrafi jej bronić jeśli zechce, kobiety zaczęły jej bronić ponad 100 lat temu same, tej obronie pierwszy sprzeciwił się Kościół. Myślę, że kobiety protektorów godności w postaci samotnych facetów w czarnych sukienkach, nie potrzebują. Każda swoją godność ma i umie jej bronić. Jedna ma ją tam gdzie trzeba inna poniżej pasa- bywa. Nie ma w tym co szukać winy współczesnych feministek ani lewicy. Poziom godności kobiet, które przychodziły do Fibaka determinował pieniądz. Zapewne nie poszły do niego wszystkie te panie, które mało zarabiają i zgadzają się z postulatami feministek czy lewicy, oglądają pornosy i zmieniają co jakiś czas partnerów, czy te które po prostu są niezależne. Myślę nawet, że poszły do niego katoliczki (bo przecież mamy tu 98% katolików tak?), takie co się modliły nie raz w kościele i słuchały o porządnym, moralnie poprawnym życiu. Pan Fibak i jego klienci w jakiejś części też pewnie są katolikami. Ogólnie widzę w wypowiedzi Terlikowskiego głęboką pogardę dla kobiet, które nie trzymają się twardych reguł radykalizmu katolickiego i nie słuchają nauk Kościoła, który to zawsze kobiet nie szanował. Chwalił i chwali tylko, gdy są matkami i oddanymi żonami żyjącymi w domowym zaciszu. Jeśli stoi na straży ich godności, niech bierze pod uwagę wszystkie.

P.S.
By nie być znowu posądzonym o niesprawiedliwą ocenę przyznam, że niektóre zakony żeńskie prowadzą ośrodki pomocy dla byłych prostytutek, ponoć przywracając im wiarę... ale czy wiarę we własną godność? 

źródła
blattdorf.wordpress.com
www.krytykapolityczna.pl
 




Fronda podziwia Nigerie

Fronda podziwia nigeryjskie "rozwiązania prawne" dotyczące homoseksualizmu.

"Za zawarcie małżeństwa parze grozi do 14 lat więzienia. Za bycie świadkiem zawarcia takiego związku można otrzymać 10 lat pozbawienia wolności. Zakazana jest także każda forma publicznego wyrażania swoich uczuć wśród par homoseksualnych - 10 lat.
Co więcej, zakazuje się także wszelkiego homoaktywizmu za co również grozić ma 10 lat więzienia. (...)
Kraje afrykańskie mocno bronią się przed "postępem" w postrzeganiu ludzkiej seksualności."

Fronda podziwia, Fronda bije brawo, Fronda pewnie chciałaby takiej samej penalizacji kontaktów homoseksualnych u nas. Wszak Nigeria, Afryka w ogóle, to przykład godzien naśladowania dla Polski. W niektórych krajach Afryki, murzyńska ludność otumaniona przez wysłanników z Watykanu, pali na stosie (sic!) ludzi podejrzewanych o... czary.  Proponuje redaktorom Frondy przeprowadzić się do Afryki, będą tam mieli swój antypostępowy raj na ziemi, prawdziwy Eden dla popaprańców, zostanie tylko współczuć rdzennej ludności.

piątek, 23 listopada 2012

Seks gorliwego katolika.

Fronda nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Wchodzę tam (robię to regularnie bo śmiech to zdrowie) i co widzę? Tytuł „Mały Poradnik Grzesznika: Czy katolik może korzystać z porad Kamasutry?”. Klikam radośnie na link licząc na dobry ubaw- jak zawsze na frondzie. Ekspertem od tematu okazuje się o. Ksawery Knotz- strzelam pierwszą salwą śmiechu. Kapucyn znawcą seksu? Wiem że kapucyni mogą sobie czasem potrzepać kapucyna w klasztornym zaciszu, ale żeby coś wiedzieli o seksie? Jak osoba, która ma żyć w celibacie, czystości i omijać temat seksu, może być znawcą w tym temacie? Jak ktoś, kto nie może się ożenić, może się wypowiadać na tematy małżeńskiego pożycia?

Małżonkowie mogą znaleźć książki, które im pomogą w sztuce ars amandi i jednocześnie mają w sobie pewną delikatność przekazu, a mogą być takie, które naruszają poczucie wyjątkowości więzi małżeńskiej. „

Bo nazywanie rzeczy po imieniu i proste (ale za to jakie ciekawe) instrukcje naruszają cudowność małżeństwa. Język fachowy ale nacechowany erotyzmem jest jak widać zbyt grzeszny, pewnie w poradnikach po katolicku słowo penis nie ma substytutu, bo jest naukowe i mało grzeszne. Czy w takich poradnikach- tych mocno katolickich- techniczne instrukcje, obracają się wokół „zrób to po bożemu”?

Po ich lekturze wrażliwi małżonkowie odczuwają nie tyle pomoc, co niesmak. „

Co to za małżonkowie? Któż to jest tak wrażliwy jak Romeo i Julia i wstydzi się erotycznych treści, które mają rozpalić w piecu a nie spowodować niesmak? Ludzie przesiąknięci katolickimi horrorami o życiu seksualnym mogą czuć niesmak, bo tak działa pranie mózgu.

Chodzi o to, aby wiedzę nazwijmy ją, bardziej „techniczną” nie przeciwstawiać miłości, która jest darem, a do której jako chrześcijanie jesteśmy powołani. Trzeba umieć połączyć różne elementy ludzkiej miłości, tak aby jej bogactwo tworzyło harmonię. „

Czy ktoś z was, sięgając po poradnik dobrego seksu, liczył na wiersze o miłości w nim zawarte? Czy może na multum literackiego piękna bez odrobiny pieprzu? Jeśli ktoś szukał ciekawej bajki na dobranoc to pewnie tak.

Chrześcijanin szuka i miłości-daru i uczy się kochać miłością, która pochodzi od Boga, ale także szuka przyjemności. Przyjemności towarzyszy intymność, bliskość, oddanie i przyjęcie. Tych przeżyć nie można oderwać od poczucia odpowiedzialności za drugą osobę, wierności, bycia w związku małżeńskim, otwartości na potomstwo.„

Chyba większość wie, jak wygląda wizja szczęśliwego związku wg fanatyków z takiej np. Frondy- kobieta ma zero przyjemności, facet maksimum, do aktu powinno dochodzić głównie wtedy, kiedy chce się potomstwa. Wszelkie urozmaicenia należy dobrze rozważyć a niektóre absolutnie wykluczyć, bo to grzech i obrzydliwa perwersja. Miłość- dar u fanatyków nie istniała i nigdy istnieć nie będzie, bo ci ludzie nie są zdolni do normalniej miłości. Jeśli ktoś swoje małżeństwo ocenia pod kątem rad zawartych na takich portalach jak Fronda, to znaczy że ma poważny problem. Problem fanatyków polega na tym, że chcą miłości w małżeństwie, ale dobrze by było żeby szła ona bez seksu, pożądania i fantazji- taka biała miłość. Oczywiście w domowym zaciszu to co innego, ta biała miłość ma być na pokaz i najlepiej ma dotyczyć sąsiadów, współpracowników, dalszej rodziny byle nie ich samych. Sam seks ma nie istnieć w sferze publicznej, ma być tematem zakazanym a poruszanym jedynie przy okazji prokreacji.

Filmy pornograficzne w ogóle propagują wizję małżeństwa całkiem nam obcą. Ona jest bardzo uboga, ograniczona do wywoływania doznań. Dochodzi jeszcze problem obrazu, który jest bardzo sugestywny, zapada w pamięć, a potem przeszkadza w budowaniu więzi pomiędzy małżonkami, która ma w sobie element niepowtarzalności, wyjątkowość miłości, którą przeżywają dwie osoby. Miłość potrzebuje odkrywania siebie wzajemnie, tak aby zdobywanemu doświadczeniu towarzyszyło przekonanie, że są to nasze formy okazywania sobie miłości, a nie zestaw pomysłów podpatrzonych u kogoś. Propozycja odkrywania jak można się kochać musi mieć właściwą sobie delikatność! Wiadomo, że para może coś doczytać, zobaczyć, ale nie może to być film pornograficzny, bo on za bardzo ingeruje w życie małżonków. Pornografia jest destrukcyjna dla ich relacji. „

No widzicie sami- wywoływanie doznań jest złe. Filmy pornograficzne przecież odczłowieczają, to nic, że para ma ochotę na przyjemny seks, para musi wpierw wysłuchać dyskursu kapucyna o miłości bożej, a potem może się bzykać, byle nie z pomocą filmów pornograficznych i prostych poradników, najlepiej z tomikiem lekko erotycznych wierszy po jednej stronie i biblią po drugiej, dla urozmaicenia może sobie wydrukować jakiś obrazek ze strony soft porno i położyć obok żeby zerknąć- broń boże przed oczami. Przecież film pornograficzny niszczy biednego katolika, nie żeby go rozgrzewał i powodował napływ krwi tam gdzie trzeba oraz podsuwał pomysły udanego seksu- jednej z podstaw udanego związku. Śmiem twierdzić, że fanatyk to inny gatunek, na pewno nie ludzki a jaki konkretnie- tego jeszcze nie wiem. Kiedy tak katole (z całym szacunkiem dla o.Knotza, nie uważam go za fanatyka, tylko tych którzy wykorzystali go do wywiadu) mówią o pięknie miłości małżeńskiej, to ciekawa jestem, czy miłość pary bez ślubu jest równie piękna? Czy może bezbarwna i pozbawiona wyższości bo nie potwierdzona przed ołtarzem? Tyle ten kapucyn mówi o pięknie miłości, że to dar boży, o więzi, o przenikaniu się zakochanych form i te rzesze katoli ze łzami w oczach mu przytakują.. ale gdy ich zapytasz o miłość osób tej samej płci, to ton będzie zupełnie inny i ta sama miłość stanie się zapewne plugastwem i występkiem przeciwko bogu. Seks w małżeństwie może być piękny i przyjemny, seks poza nim szary i pozbawiony uczuć a u par homo- odczłowieczony i totalnie niemoralny. Człowieku, katola nie zrozumiesz, nawet tego nie próbuj.