środa, 4 lipca 2012

Wiecznie blokują.

Jak człowiek założy bloga, to poznaje świat dziwnych ludzi, nieprawdopodobnych przypadków, czasami nawet napotka w internecie jakiegoś prawdziwego świra. Dowiedziałam się, że istnieją feministki pro life... jak to możliwe? No jak widać możliwe, wystarczy ukraść słowo "feministka" które się kojarzy z kobietą walczącą o lepsze życie innych kobiet, później zastąpić nim słowo fanatyczka religijna. To jest jak lep na muchy, momentalnie przylgną doń jakieś nieświadome zagrożenia młódki i będą się rozczytywać. Kościół Katolicki ma swoje feministki, od dość dawna stara się nimi reklamować wśród współczesnych kobiet zachodu. Czy to dobre? Dla mnie to jak rodzaj sekty, a sekty z reguły są niebezpieczne. Wolność wyboru, prawo do rozporządzania swoim życiem i ciałem to dla wielu z nas oczywista oczywistość. Kościół Katolicki zawsze był innego zdania, zwłaszcza w kwestii ciała kobiet. Gdy pojawiły się feministki, wystarczyło się pod nie podpiąć, stworzyć grupę szybkiego reagowania o tej samej nazwie i rodzaj alternatywy, który ukrywa te same, zaprzałe, najeżone religijnymi bzdurami androny, którymi częstują nas księża z ambon.


Jakiś czas temu pisałam o naukowych bredniach, zmierzałam we wpisie do pokazania, że wiedza w danym kierunku, zapoznanie się z odpowiednią terminologią i procesami np jakie zachodzą w ludzkim ciele, wystarczy by naprodukować wodolejstwa dla ciemnych mas. To wszystko na życzenie grupy interesów (np korp. farmaceutycznej lub Kościoła Katolickiego właśnie). Jeśli fanatyk religijny, który - dziwnym trafem- edukował się w kierunku biotechnologii, na pierwszym miejscu stawia swoją religię a na drugim prawdę, to prawdą będzie manipulować na tyle sprytnie, by osiągnąć cel jaki mu nadaje zaciekła wiara. Naukowiec też człowiek, ma swoje słabości, musi coś jeść, można go kupić jak nie poglądami to po prostu kasą. Kiedyś Kościół Katolicki za dobrą metodę walki z potomkami niepokornych "kontaktujących się z siłami nieczystymi" uznawał wrzucanie dzieci do wrzątku...zaraz po spaleniu rodziców na stosie, czy to względy naukowe, etyczne, moralne za tym przemawiały? Czy nienawiść? Za zło w czystej postaci Kościół Katolicki uznaje antykoncepcje, przyczyniając się dzięki temu do epidemii wirusa HIV w Afryce i pogłębiania nędzy krajach III świata. Pastylki antykoncepcyjne nie dość, że dają przyjemność z seksu bez obaw, to jeszcze przecież szkodzą, ojej! A ja myślałam, że nic bardziej nie zaszkodzi niż niechciana ciąża czy powikłania w czasie ciąży. Aspiryna, APAP, Panadol, krople na kaszel a nawet krople do nosa, mogą zaszkodzić i to mocno. Nie ma cudownych środków bez skutków ubocznych, coś za coś. Niestety nie każdy to rozumie, partacze z kręgów pro life doszukują się celowego działania w produkcji hormonalnej antykoncepcji oraz zabiegach takich jak in vitro, szukają tam spisków mających na celu wyludnienie ziemi- co nam raczej nie grozi, raczej przeludnienie. Osoby z kręgów pro life pieklą się, ale gdy trzeba zająć się dziećmi z ubogich rodzin, dziećmi niechcianymi, niekochanymi to... znikają jak kamfora. Pro life znaczy pro życie? Chyba nie. Kobieta zdrowa to ponoć taka, co nie stosuje żadnej antykoncepcji. Wystarczy nagłaśniać wszelkie mity związane ze szkodliwością antykoncepcji hormonalnej, straszyć, siać panikę i voila! Będzie tłum wystraszonych, które przestaną stosować nowoczesne metody a przerzucą się na tzw watykańską ruletkę albo "zdąży czy nie zdąży" czyli coitus interruptus. Byle nie urodzić mutanta, nie dostać ślepoty albo nie zostać bezpłodną, bo z takimi groźbami spotykają się kobiety. Szkoda że fanatyczni bojownicy nie piszą, że to dotyczyć może zaledwie 6% kobiet które stosują antykoncepcję H chociaż nie powinny, straszyć należy wszystkie bo wtedy być może będzie więcej wpadek czyli więcej owieczek. Współczuję z całego serca, 20-letniej dziewczynie, która miała przed sobą karierę, mogła poukładać życie, zacząć zarabiać i dopiero wtedy być matką, ale niestety dzięki rozdartym ryjom fanatyków została nią za wcześnie. Jeszce z ojcem dziecka w tym samym wieku i z takimi samymi perspektywami- albo ich brakiem, lub nawet bez partnera przy boku, (który się przestraszył i zwiał-jakieś 40% przypadków). Jednak widzę w tym pewien sens- lud ciemny, lud prosty, lud łatwy do opanowania. Im mniej wyedukowanych i świadomych tym lepiej. Kościół wiecznie będzie kontrował wszystko, co daje ludziom więcej swobody, wolności, możliwość wyboru i rządzenia własnym losem. Kościół to NAJWIĘKSZY wróg lepszego jutra.

Od kiedy rozgorzała dyskusja na temat in vitro, trafiam na mnogość artykułów, które wielu biotechnologów skwituje krótko "gniot naćpanego studenta biologii". Jednym z takich artykułów jest TEN. Czy chodzi tutaj o strasznie ludzi czymś nieprawdopodobnym? Jak w średniowieczu straszono demonami, wampirami, strzygami, wilkołakami tak dziś się straszy genetyką, która natworzy jakichś potworów, ludzi o małpich pyskach i kopytach zamiast stóp. Jedyni, którzy mają coś z małp, to twórcy takich artykułów- mają małpie mózgi. Przy okazji mają coś ze sroki, wezmą wszystko co się świeci... zwłaszcza wtedy go oferuje to jakieś lobby zorientowane na walkę z in vitro? Skąd w naszym kraju to parcie na walkę z in vitro? Atak nadchodzi nie tylko ze strony popapranych polityków i przykościelnych środowisk pro life, nadchodzi również ze strony dziennikarzyn i marnych piskamów oraz naukowców od siedmiu boleści, których łatwo kupić oraz mamić głupotami modnymi w wiekach średnich. Zwróćcie uwagę na jakich portalach najczęściej porusza się temat in vitro oraz kto najgłośniej krzyczy (z pianą na ustach) przeciwko, uważając się za "eksperta".

Kilka ciekawych artykułów oraz opinii z sieci.
Argumenty Kościoła przeciwko In Vitro- czyli stara śpiewka.
Interesująca wypowiedź na forum
Grzechów śmiertelnych nie określa Bóg, oto dowód
Może nie na temat In Vitro, ale również ciekawe i poniekąd ma związek z tematem
Trochę o in vitro, trochę o prawie, trochę o refundowaniu
filozoficzne nudy dla ambitnych, istotne podsumowanie
In Vitro mniej inwazyjne niż...
In Vitro może znaczyć więcej dzieci za jednym zamachem, czyż to nie korzyść w oczach KK?
Dla kogo jest naprotechnologia(a dala kogo nie)
Kilka przykładów dla kogo jest In Vitro (nie czytać bez zapoznania się z artykułem z linku wyżej)
Na koniec

W ramach ćwiczenia rechotu:
kolejny "ekspert", tym razem od budowania statków, oraz "patryjota"- zabiera się za in vitro.."logika" powala

9 komentarze:

Hanna pisze...

Trochę tych durnot na temat in vitro i antykoncepcji przeczytałam. Niestety głupotą można sie zarazić i w tym przypadku antykoncepcja jest nieskuteczna.Co do mieszania w genach to mam wątpliwości. Ostatnio jeden z Instytutów Medycznych w USA przyznał, że urodziło się 30 dzieci zmodyfikowanych genetyczne i mających DNA 3 rodziców.Przeraziło mnie to.Serdeczności Damo.

PKanalia pisze...

zawsze przy takim mądrzeniu się klechów i ich dupowłazów przychodzą mi do głowy dawne tezy kościelne o 'duszy' wchodzącej w zawartość kobiecej macicy ok. 40 dni od poczęcia... /przyznam, że była to genialna intuicja, bo po 6 tygodniach pojawia się zaczątek mózgu/...
gdzieś do XIX ta doktryna obowiązywała i nie było problemu z usuwaniem wczesnej ciąży... z in vitro też by nie było, gdyby je wtedy wynaleziono...
potem nagle watykańcom się odmieniło... i się zaczęła kołomyja... po co?... na co?... komu to służy?... za mało im duszyczek do rządzenia i uznali, by rozciągnąć swoją władzę na zygoty?...
nie wiem, jak to inaczej wytłumaczyć...
pozdrawiać :))...

Dama Kier pisze...

Hanno, ależ o tym właśnie piszę, o sianiu propgandy. Polecam doswiadczalna.blogspot.com - poczytaj. To co Cię tak strasznie przeraziło to pewna norma, ale takie są skutki czytania podejrzanych polskich portali( typu wp którego kierownicze stanowiska obsiadły osoby proPiS chyba w zeszłym roku). W In Vitro dzieci mogą mieć gen np dawcy gamety a grzebanie w genach, przez co mamy dziecko z innymi genami uważam za lepsze, niż rodzenie dziecka upośledzonego, któremu w genach nikt nie "mieszał". Reszta artykułów straszy GMO dziećmi,mutantami, ludźmi skocznymi jak kangur, ze słuchem nietoperza i wzrokiem sokoła itd- no fajnie by było jakby to było możliwe...

Zapiski denerwujące pisze...

Czy oglądałaś może film "Istota" (dostępny chociaby na Ipleksie)? To horror, może nie najlepszy, ale coś mi przy okazji czystej rozrywki uświadomił: pod JAKĄŚ kontrolą biotechnologia jednak być powinna, bo kto wie, czy w razie jej braku kiedyś nie powstanie w jakimś instytucie coś takiego jak na tym filmie. Niejedna dawna fantazja stała się po latach rzeczywistością...

Co oczywiście nie znaczy, że popieram katolicki taliban w jego krucjacie przeciw in vitro, absolutnie nie.

Dama Kier pisze...

@Zapiskidenerwujące- tak, oglądałam i co ten film ma wspólnego z In Vitro i normalnymi zabiegami, prowadzonymi od co najmniej 20 lat??? Lubię fantastów- ale jak tworzą filmy a nie próbują naginać rzeczywistości. Ja nie twierdzę, że należy tworzyć istoty jak z filmów sci-fi, że nie powinno być żadnych granic- nigdzie takiego zdania nie napisałam. Kontrola być powinna, tylko kto powiedział, że kontrolować to mają religijni fanatycy?

Zapiski denerwujące pisze...

@Dama Kier - z in vitro oczywiście nic nie ma wspólnego, ale z tworzeniem życia w sposób inny niż "całkiem naturalny" już troszeczkę ma.

Oczywiście zgadzam się z Tobą, że miejsce religijnych fanatyków jest w kościele, a nie w komisjach bioetyki. Choć obawiam się, że nie dożyję czasów, w których ktoś wskaże katolibom ich właściwe miejsce.

Maria-Dora pisze...

Witaj Damo Kier, zgadzam się z tym, co piszesz. W gruncie rzeczy każdy lek ma jakieś skutki uboczne, dokonuje się rachunku zysków i strat, bo inaczej to byśmy umierali na choroby, które można wyleczyć.
Nie przekonują mnie obawy tworzenia jakichś superludzi. Rzecz w tym, że rozdzielność płciowa wyewoluowała po to, żeby organizmom łatwiej było walczyć z różnymi bakteriami, wirusami itp. Populacja zbyt doskonałych, bliskich sobie genetycznie ludzi na dłuższą metę nie miałaby szans, gdyż mógłby ją niemal w całość zmieść jakiś zmutowany wirus. Różnorodność genetyczna jest naszą siłą w przyrodzie. Dlatego też biolodzy i ekolodzy martwią się wymieraniem gatunków roślin i zwierząt z winy człowieka.

Dama Kier pisze...

Mario Doro, zgadzam się z Tobą, jednak na dziecko "doskonałe" (w cudzysłowie bo nie ma czegoś doskonałego) stać będzie nielicznych, tych z długim numerem na koncie. Czytałam kiedyś, że natura sama może nas w ten sposób zmieść, bez udziału ludzi z laboratorium. W krajach bardzo ubogich, gdzie populacja jest niska, istnieje chów wsobny. Kultura też dużo robi, w wielu krajach siostry wydaje się za braci, kuzynki za kuzynów.

Ra pisze...

Moje 3 grosze co do dzieci z 3 rodzicami. To w sumie żadna nowość. Jest taka podobna procedura odmładzania komórek jajowych, która ma zastosowanie w przypadku starszych kobiet, które zapragną być matkami. Aby zwiększyć prawdopodobieństwo zapłodnienia dokonuję się pobrania komórki jajowej, wyizolowania jądra komórkowego które następnie wszczepia się do uprzednio pozbawionej jądra komórki dawczyni (młodej kobiety). DNA jądrowe stanowi ogromną większość informacji genetycznej, ale w komórce istnieją jeszcze organelle zwane mitochondriami, które również produkują DNA. Dziecko poczęte z takiej komórki będzie miało geny, ojca, matki ( właścicielki jądra komórkowego ) ale i ( chociaż marginalne) geny dawczyni komórki.

Prześlij komentarz

Komentuj w miarę przyzwoicie. Jeśli masz zamiar dodać do mojej osoby kilka epitetów- daruj sobie, komentarz zostanie usunięty, chyba że przegniesz pałę, to pokaże innym jakim jesteś burakiem i komentarz pozostanie. Jeśli mentalnie masz 13 lat i chcesz napisać coś w stylu "boże ale ty jesteś gupia" to dorośnij, wróć i może wtedy Twój komentarz pozostanie. Jeśli chcesz tutaj toczyć pianę z katolickiej miłości do bliźniego- usunę Twoje wypociny. Jesteś anonimem? PODPISZ SIĘ! Mała nowelizacja- jeśli wpadasz tu tylko po to, by atakować wypowiadających się na moim blogu, pardon ale... wypadasz.