czwartek, 22 listopada 2012

Propaganda w toku.


Terroryzm emocjonalny w programach Drzyzgi- popularnych Rozmowach w Toku- sięgnął już szczytu. Przepraszam, że odgrzewam stare kotlety, czyli przypominam odcinek sprzed dwóch tygodni, który dotyczył in vitro, ale to zasługuje na wpis. Odcinek dotyczył „uśmiercania” dzieci bo taki ton miał ten odcinek. Znowu poszło o blastule i straszne, piekielnie złe In Vitro. Blastule znowu stały się dziećmi, a dzieci i ludzi w ogóle odsunięto na dalszy plan. Norma w kraju pełnym fanatyków, norma w TVN (przynajmniej ostatnio).

Do programu zaproszono kobiety głęboko wierzące, dla których in vitro jest grzechem... ale na ten grzech jednak się zdecydowały. Tu się zaczyna horror. Zaproszone do programu Ewy Drzyzgi kobiety, zgodnie z własnymi poglądami religijnymi, wprost do kamer mówiły jakie to wielkie zło, a ostro wyselekcjonowania widownia wraz z prowadzącą, puszczała łzy niczym w kiepskiej, południowoamerykańskiej telenoweli. Pal licho tą widownie, zaproszone kobiety i prowadzącą. Niech sobie beczą skoro tak czują. Martwi mnie widownia po drugiej stronie, widzowie programu atakowani ta propagandą przez telewizory. Ocena „moralna” sytuacji w oczach gorliwych katoliczek, nie może i nie powinna być żadnym wyznacznikiem dla nikogo. Każdy z nas ma prawo myśleć inaczej, czuć co innego i w zygocie widzieć zygotę a nie dziecko- tak nauka mówi, tak medycyna potwierdza. Każdy z nas ma prawo poznać prawdę na temat zabiegu in vitro. Co każdy z nas dostaje w taki programie? Propagandę w czystej formie, gdzie in vitro to jakby zło konieczne i słuszna zbrodnia w imię szczęścia. Tu was mam fanatycy! Jednak dopuszczacie coś, co nazywacie złem w imię własnego szczęścia. Głęboko wierzące kobiety tak bardzo chciały mieć dzieci, że te ronione przez nie łzy i nazywanie zamrażania zarodków „zimowiskiem śmierci dla dzieci” wydawały się być hipokryzją powodującą odruch wymiotny. Jedna z zaproszonych dostała od jakiejś fanatyczki z widowni informacje o leczeniu zastępczym... te głupki nie nauczą się nigdy, że nie ma zastępczych metod dla osób, które mają np. źle wykształcone organy płciowe czy inne braki które skreślają ich z listy osób do „alternatywnego” leczenie bezpłodności- jakże często mylonej przez fanatyków z niepłodnością. Inna z zaproszonych osób, mrożenie zarodków nazwała zimowiskiem dla dzieci (wspomniałam wyżej). Zimowisko dla dzieci czyli blastule w tubie z ciekłym azotem- przerażające jest to, jak ci fanatycy widzę pewne rzeczy. Blastule są dziećmi, a ludzie często są przedmiotami- każdy kto miał do czynienia z fanatykami doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ta sama kobieta, która nazwała mrożenie zimowiskiem, skarżyła się na straszne dolegliwości a tymczasem, wszelkie fora dotyczące in vitro, są pełne kobiet, które żadnych bóli nie doświadczyły, zatem to bardzo ciekawe co spotkało tą kobietę, widocznie stanowiła ten niewielki procent wyjątków. Kobieta z Rozmów w Toku, powiedziała że „uśmiercono” jej 14 „dzieci” w procesie In Vitro. Ni c to jednak, bo uśmiercono czy nie, w końcu ma upragnionego synka- komentarz pozostawię wam. W kulminacyjnym momencie programu (czyli jak zwykle pod koniec) wkroczyła tajemnicza Diana z tekstem „to Bóg jest dawcą życia”... o mało nie wypadła mi z ręki herbata. Święta Diana od zygot zaczęła mówić o naprotechologi. Znowu głupota fanatyków nie pozwala zrozumieć różnić między in vitro a drogą i często kompletnie nieskuteczną naprotechnologią. Owszem, czasami naprotechnologia potrafi pomóc, sęk w tym, że o takich rzeczach należy rozmawiać a nie wkraczać przed kamery gwałcąc umysły widzów tekstem o Bogu- panu życia i zadając pytania w stylu „lubisz bawić się w Boga”.
Prowadząca program już nie raz, nie dwa wnerwiła mnie mocno, stawiając na ten chory szantaż emocjonalny. Drzyzga to osoba medialna, kobieta z telewizji chcąca być jak polska Oprah Winfrey, zatem czegoś się można po niej spodziewać. Do Pani Winfrey zawsze będzie jej daleko i im bardziej będzie się starać ją dogonić na swój sposób, tym gorsze będą kolejne odcinki Rozmów w Toku. Wiadomo też, że Ewa Drzyzga po urodzeniu pierwszego dziecka stanęła po stronie bojowników o tzw życie poczęte. To typowe dla wszystkich kobiet, które bardzo mocno chciały mieć dzieci- wydaje im się, że skoro one są przeszczęśliwymi mamami, to każda powinna być i chce być a wpadka to największy dar od losu (czy Boga). Dla takich kobiet, wszystko co się tyczy zarodków, zygot, embrionów jest tematem drażliwym a agitacja pro life bardziej do nich przemawia.

Ewa Drzyzga jasno opowiedziała się po której stronie stoi, mimo to hipokryzja tych kobiet zupełnie jej nie przeszkadzała, to znaczy że blastule to żadne dzieci? Wiele osób nazywa to mordem, jednak ten mord ma usprawiedliwienie- wyższe dobro jakim jest szczęśliwe macierzyństwo. Zatem czy te blastule, zygoty itp. serio są brane za dzieci, czy to tylko cuchnące zakłamanie wzmacniające pozycję pewnej grupy? Skoro „mordowanie” blastul w imię pragnienia bycia matką jest dopuszczalne, to „mordowanie” zygot w imię uchronienia się przed niechcianym macierzyństwem też powinno być dopuszczalne? Fanatycy, odpuście sobie i jeśli są wśród was bezpłodni, to kupcie sobie kotka albo pieska, ewentualnie adoptujcie dziecko (współczuję dzieciom wychowywanym przez religijnych radykałów) a nie „zabijajcie” biednych blastul, by spełnić swoje pragnienia. Jeśli jednak decydujecie się na to po rozmowie z WŁASNYM sumieniem i bez nacisków z zewnątrz (jak te panie ze studia), to takie same możliwości decydowania pozostawcie innym.

3 komentarze:

Zapiski denerwujące pisze...

Widzę to trochę inaczej.

1. Nie od dziś wiadomo, że programy typu talk show nie prezentują autentycznych ludzi i ich postaw, lecz posiłkują się statystami, odgrywającymi konkretne role. Niektórzy z nich występują w różnych programach i różnych rolach. Nie przejmowałbym się więc "hipokryzją tych kobiet", bo to poglądy udawane.

2. Nie jest dla mnie jakimś szczególnym problemem, że pani Drzyzga ma konserwatywne poglądy (o ile to rzeczywiście jej poglądy, a nie robota dla pieniędzy). Niech ma, jakie chce i niech je głosi. Wolno jej. Problemem jest to, że nie ma programów, prezentujących inne punkty widzenia - np. ateizmu czy antyklerykalizmu.

3. Trochę mnie razi ostrość sformułowań w Twoim blogu. Katole, fanatycy, oszołomy... Po co tak? Niech ci ludzie wierzą, w co chcą, niech to głoszą - wolno im. Tu jak w punkcie poprzednim: problem widzę jedynie w tym, że odmienny punkt widzenia nie jest głoszony równie głośno i żarliwie. I w tym, że opcja konserwatywna, katolicka etc. z powodzeniem narzuca własne normy wszystkim, wprowadzając je do szkół i prawodawstwa.

Ja powiedziałbym: szanujmy się. My ich, a oni nas. Każdemu wolno wierzyć lub nie wierzyć, każdemu wolno też głosić własne przekonania. Bez atakowania i obrażania innych.

A przynajmniej: powinno być wolno.

Dama Kier pisze...

@Zapiski
Ja do ludzi wierzących, konserwatywnych itp nic nie mam (w sensie nie nadaję na nich), pod warunkiem że znają umiar, że nie popadają w skrajność i nie zamieniają się w utrudniającą życie ekstremę. Niestety nie przetrawię fanatyzmu i fanatyzm określam lżejszymi epitetami, bo ten fanatyzm nas dosłownie atakuje. Póki innego punktu widzenia się nie przedstawi, bo ten inny punkt widzenia jest blokowany, to ja fanatyków będę określać tak a nie inaczej- w końcu to oni stoją za tą blokadą.

Scarlett pisze...

Nie byłam w stanie obejrzeć tego odcinka do końca, wyłączyłam przy "Darii od zygot". Drzyzga sama w sobie mnie nie denerwuje - bądź, co bądź jej także należy się wolność słowa. Problemem dla mnie jest właśnie ta jednostronność. Żadnej alternatywy.

Prześlij komentarz

Komentuj w miarę przyzwoicie. Jeśli masz zamiar dodać do mojej osoby kilka epitetów- daruj sobie, komentarz zostanie usunięty, chyba że przegniesz pałę, to pokaże innym jakim jesteś burakiem i komentarz pozostanie. Jeśli mentalnie masz 13 lat i chcesz napisać coś w stylu "boże ale ty jesteś gupia" to dorośnij, wróć i może wtedy Twój komentarz pozostanie. Jeśli chcesz tutaj toczyć pianę z katolickiej miłości do bliźniego- usunę Twoje wypociny. Jesteś anonimem? PODPISZ SIĘ! Mała nowelizacja- jeśli wpadasz tu tylko po to, by atakować wypowiadających się na moim blogu, pardon ale... wypadasz.